na Jar idzie
Utopić Marzannę!!! Gdy do Polski zaczynają przylatywać bociany odżywa starosłowiański obyczaj “topienia Marzanny”. Słomiana kukła – symbol śmierci i zimy. Niegdyś noszona od domu do domu i przytapiana w każdej napotkanej wodzie. Jej spalenie miało symbolizować odcięcie się od chorób i śmierci. Takie zaklinanie świata. Na Jar idzie – czasem ktoś krzyczał, idzie ku wiośnie!!! Jare Święto. Dziś trochę się to nam wymieszało z Wielkanocą i Jare Święto weszło w życie Polaków na dobre choć przykryte już “nowym”. W niektórych miejscach na przekór starosłowiańskim zwyczajom próbowano zrzucać kukłę Judasza z wieży kościoła, jednak Marzanna-Mara-Śmiertka została nieświadomie “hodowana” w szkołach przez całe lata. I dobrze, bo to nie taka “Świecka Tradycja” ale raczej próba zachowania naszych korzeni . Chciałbym aby nauczyciele potrafili wytłumaczyć dzieciom niosącym Marzannę po cholerę one ją niosą i palą bo bez wytłumaczenia sam zwyczaj wydaje mi się być bardzo okrutny. Ze swojej szkoły pamiętam jak przy podpalaniu Marzanny zaczęły się palić włosy naszej koleżanki i wszystkie dzieci zaczęły się z tego cieszyć!!! A ta koleżanka nie była śmiercią, raczej mogła symbolizować wiosnę – zupełnie fajną dziewczynka.
Marzanna kojarzy mi się z dzieciństwem. Najpierw podwórko szkolne, rozsypana wszędzie słoma, śmiech i zabawa, potem pochód przez las, pola i wał nad rzekę
burą i ogromną. Zwykle przechodziliśmy obok bocianiego gniazda, zobaczyć czy już są. Pokazać im Marzannę. Kiedy je widzieliśmy, radość była jeszcze większa.
Na łąkach szalały skowronki a w lesie kwitły zawilce i podbiał. Na polach leszczynowe bazie. Marzanna płynęła Przemszą do Wisły a potem do morza. Śpiewaliśmy jej piosenki na pożegnanie. Żal mi było trochę tej słomianej Pani Zimy, ale zwykle tłumaczyłam sobie, że ktoś ją tam z tego morza wyciągnie i osuszy.
Na szczęście nigdy jej nie paliliśmy.