Szypszyńcowe budowle
Przysłuchiwałem się ostatnio rozmowie o dziwnych naroślach na różanych krzewach i z dużym zdziwieniem usłyszałem stanowcze stwierdzenie – rak! Gdyby patrzeć na to od strony komórkowej to rzeczywiście coś nie gra, rośnie na róży coś zupełnie innego niż zaprojektowany genetycznie kolczasty krzew. W efekcie można by nazywać ro rakiem. Najlepiej bardzo ostatecznie. Druga strona dyskusji zwróciła uwagę, że to galas. I tak sobie tkwili w rozmowie, bo pan od raka nie bardzo chciał odpuścić, a pani od galasa za mało miała siły by pana przekonać do dobrej drogi, którą obrała. Rzeczywistość jest taka – mała błonkówka szypszyniec różany Rhodites rosarum składa sobie w pąkach szczytowych róży jajeczka i tam dochodzi do tych cudów. Larwy mają zdolność do wytwarzania hormonów roślinnych, które to powodują przerost tkanki różanej w dziwnie włochate, zielono-żółto-czerwone peruki. Wyglądają trochę jak fryzura Einsteina po podłączeniu go do prądu elektrycznego. W środku żyje kilka larw, które zimują w tych szypszynowych tworach i wiosną się z nich wygryzają by rozpocząć kolejny cykl. Trzeba by pogodzić trochę rozmówców i stwierdzić, że te małe błonkówki galasówki są przyczyną kontrolowanego inaczej rozrostu komórek (“rakowych”). Ja lubię to rozumieć tak, że jest to element cyklu rozrodczego tej błonkówki, która nauczyła się technologii zarządzania żywicielem :-). Właśnie teraz bardzo łatwo znaleźć takie kosmate stworki na róży. Obcy!!!