przypomnijmy
Władysław Strojny i jego kulturalny bocian biały
Nie żyjący już polski entomolog, leśnik a przede wszystkim popularyzator wiedzy przyrodniczej i zapalony fotograf poświecił jedną ze swych opowieści bocianowi białemu. Wydana z cyklu „Z kamerą i notatnikiem wśród zwierząt” wzbudziła w 1984 roku zainteresowanie w świecie nie tylko przyrodniczym. była to pozycja, która nie tylko opierała się na wiedzy, literaturze i doświadczeniu profesora, ale i w tych czarnobiałych czasach miała juz kolorową wkładkę. To od tej książeczki rozpoczęła się moja przygoda z bocianem białym i dalsza zabawa w przyrodę.
Wtedy gdy miałem 10 lat, mój wzrok poleciał najpierw na cytaty – „Nie masz skarbu większego nad przyrodę ojczystą” Jana Krzysztofa Kluka, potem Wodzickiego, Cygańskiego, Brehma, ale także Durera. Chateaubrianda i Czechowa. Nie wiedziałem czy wszyscy to przyrodnicy, czy jacyś inni mądrzy ludzie. Pisali coś o przyrodzie i to mi wystarczało. Nie wiedziałem wtedy, że obserwacje przyrody dzielone w wieku dorastania z uwielbieniem lutownic i wszelkiej elektroniki stoczą mnie jednak w kierunku przyrody poprzeplatanej fotografią, poezją i trochę filozofią. Ta mała książeczka pokazała mi ,że można patrzeć na przyrodę i jednocześnie zachwycać się rzeczami ulotnymi.
Władysław Strojny zderzył ze sobą literaturę przedmiotu z literaturą piękną, malarstwem, ale także ze starymi książkami przyrodniczymi. I tak już mi już zostało. Dzięki Strojnemu nie mogłem już nigdy patrzeć na przyrodę, nie zastanawiając się dlaczego Chełmoński malował bociany, Sibelius komponował przestrzenne utwory wypełnione tajgą i tundrą północy, a Marian Bocianowski tworzył akwaforty z motywami przyrodniczymi ilustrujące Sklepy Cynamonowe Bruno Schulza.
W swej opowieści mieszał wtedy fotografie wszołów spod binokularu, zdjęcia lądujących bocianów, świerszcze i żaby z wyciągniętymi z nie wiadomo skąd fragmentami wierszy T.Gicgiera:
Mówił bocian „Ja ludzi potomstwem obdarzam”
Słowik rzekł na to skromnie „A ja nastrój stwarzam”
Uśmiechał się przy tym do porzekadeł ludowych, legend i zderzał swe obserwacje z Reymontem, gdzie w jego Chłopach wynalazł fragment: „Dopiero za młynem, gdy dwa boćki jęły kołować wysoko nad nimi, ozwała się matka strzepując palcami: – Na psa urok! Dobra wróżba, będą się wama dzieci darzyć”. Cytuje Reymonta na równi z przyrodnikiem Wodzickim, ornitologiem profesorem Sokołowskim i do każdego rozdziału wyszukuje motta, które zadziwiają trafnością i rozpiętością czasową i zawodową ich autorów.
Można by wyciągać z tej książeczki o bocianie białym, kolejne i kolejne przykłady przyrody splecionej z twórczością i sztuką, ale lepiej poszperać w antykwariatach, bibliotekach i poczytać sobie opowieść, która pozostanie w naszych głowach nie jako sucha rozprawa naukowa , lecz źródło naszych dalszych poszukiwań i – grzebania w kulturze i przyrodzie. Strojny czytał przyrodę w krajobrazie, książkach, pod mikroskopem i w poezji. Tak malowany obraz przyrody wymaga ogromnej wiedzy i szacunku, dla wszystkich, którzy tę przyrodę czytają z zupełnie różnych miejsc.
Władysław Strojny odszedł od nas w sierpniu 1992 we Wrocławiu, zostawiając zbiór fotografii i tekstów.
Książka nad którą się dziś zatrzymałem: Władysław Strojny. Bocian Biały. KAW. Wrocław, 1984.