Nagle – miłość, śmieci i bezradność
Nagle z łęgowych zarośli, na małą łączkę wyleciała sarna. Ot jedna z wielu tego wieczora. Z daleka odnotowałem w głowie jej obecność i już miałem się odwracać, gdy „coś” wybiegło za nią. Wielki żółty proporzec łopotał na wietrze, a to coś krok w krok, jak po śladzie węchowym podążało za sarną. Ona w lewo, on w lewo. Wyglądało to groteskowo. Sięgnąłem po lornetkę i z przerażeniem dostrzegłem, że to kozioł zgodnie z prawami rozrodu podąża za sarną i próbuje z nią nawet kopulować. Ta z kolei ze strachem ucieka od łopoczącego, żółtego worka, który oplótł parostki koziołka. Śmieci kolejny raz pokazują głupotę ludzką i konsekwencje pozostawiania odpadów w przyrodzie. Scena drastyczna, mokry kozioł z opadłym na oczy workiem, chciałby zdążyć przed niechybną śmiercią i pozostawić po sobie geny. Makabra
Fotografia zrobiona z bardzo daleka… a i tak widać ogrom tragedii