zderzenia zdarzenia i zapach storczyków
Niektóre zdarzenia w przyrodzie zdarzają się bardzo rzadko a jednak czasem są. Jak w Wielkim Zderzaczu Hadronów – wiemy, że cząstki elementarne mogą na siebie trafić i wyzwolić jakąś dziwną, nieznaną dotąd energię – teoretycznie przewidywalną. Takie zderzenie to jak trafić na godzinę przed burzą do ciepłej dąbrowy, w której rosną podkolany, gdy powietrze jest ciężkie, przepełnione wilgocią a ciśnienie powoduje, że cząstek jest jakby więcej. To taki piękny moment, gdy całe to ciężkie dla meteopatów powietrze pachnie jak wielka waniliowa laska, tuż po ostatecznej fermentacji i suszeniu.
Zapach storczykowego lasu pozostaje na całe lata, jest jak piętno odbite na płatach węchowych w mózgu. Oczywiście mówię tu o przypadku, bo gdy już wiemy, kiedy kwitną i gdzie, i zsynchronizujemy to z burzą to prawie zawsze docieramy tam bez trudu – oswajamy zdarzenie. Z jednej strony cieszy to, że mamy to „na co dzień”, z drugiej tracimy moment odkrywania, emocji. To chyba dobrze, że tych najpiękniejszych momentów nie ma zbyt często w naszym życiu, bo można by je traktować zbyt powszednio, zbyt pospolicie.