Już, już wróciłem
Wróciłem. Na szczęście dosyć cały i dosyć zdrowy. BYŁO PIĘKNIE! Czasem strasznie, czasem niesamowicie, a czasem nawet z delikatną nutą deseru lodowego. To była jedna z piękniejszych podróży, którą mogłem przeżyć. Przeżyć to idealne słowo. W najbliższym czasie będę dzielił się z Wami tym wszystkim, co udało mi się udokumentować. Chciałbym tu podziękować Piotrowi Kuźniarowi – kapitanowi Selmy Expeditions za niesamowitą wiedzę, doświadczenie i wielkie opanowanie. Dla mnie Piotr – kapitan, który pływa wśród gór lodowych pozostanie na zawsze naszym polskim Schackletonem, czy Amundsenem. To, że skończyła się dawno Era Heroiczna w odkrywaniu Antarktydy nie oznacza, że jej odkrywanie zakończono. Początek XXI wieku to ERA ROMANTYCZNA w antarktycznych podróżach. Dziś na Antarktydzie spotkamy naukowców, masowych turystów z wielkich statków i romantyków, którzy na jachtach będą chcieli zmierzyć się z kolejnym równoleżnikiem, którzy wspinać się będą na nieznane szczyty i którzy poznają nie tylko Biały Kontynent, ale przede wszystkim samych siebie. Dziękuję także, wszystkim pozostałym członkom załogi: Krzysiowi, Tomkowi, Gosi, Ani, Przemkowi, Michałowi WiFce (o nim napiszę specjalny odcinek), Lubemu, Kubkowi, Didierowi i Dareczkowi, który jak nikt ogarnia wszystko, co zapisane w systemie 0-1. A Wam, że czekaliście!
Na fotce pingwiny królewskie – niech nas zabiorą w świat antarktycznych klimatów.