Krzaki
Dom szczególny. Dom pełen labiryntów. Dom z wyjściem, choć nieoczywistym. Plątanina niczym ogród ze „Sklepów Cynamonowych” Schulza. Coś czego nikt nie sadził. Coś co czasem wycinane jest zupełnie bez sensu. Coś na wycinkę czego nie potrzeba zezwoleń, ale wartość tej spontanicznej roślinności jest tak wielka, że warto się nad nią pochylić.
Mój powrót do wartości ciernistych krzewów spowodował gąsiorek, który trzyma się wrześniowego ciepła i nie za bardzo chce lecieć w długą i niebezpieczną podróż do Afryki, choć jeszcze jego obecność mieści się w normach regularnych odlotów. To sztandarowy ptak krzaków, krzewów, krzorów, gęstwin, zarośli, chaszczy i gąszczy. W Polsce zarośla ciernistych krzewów i drzew noszą nazwę czyżni i to właśnie one powinny być objęte systemową ochroną, a rolnicy za ich posiadanie a nie odwrotnie, powinni dostawać dopłaty. W zasadzie uprawa czyżni mogłaby być ważną gałęzią rolnictwa w Europie. Jeśli przyjrzymy się bliżej dostrzeżemy ich wartości wodochronne, wiatrochronne, glebochronne, czasem glebotwórcze. Stąd ich wartość dla ochrony okolicznych gruntów rolnych jest nie do przecenienia. Takie krzaki za Waszym domem, na miedzy, to ważne skarby dla przyrody.
Za ich pozostawienie podziękują nam kiedyś: trznadle, potrzeszcze, ortolany, szczygły, dzwońce, makolągwy, gąsiorki, srokosze, sroki, wilgi, kapturki, gajówki, cierniówki, piegże, jarzębatki, kosy, śpiewaki, słowiki szare, słowiki rdzawe, rudziki, kuropatwy i inni. Gdy do krzaków dodamy wierzbowiska wierzb szerokolistnych, to do podziękowań przyłączą się dziwonie i podróżniczki. O krzakach kosodrzewin nie wspomnę, bo mało osób ma je naturalne za oknem.
Czasem nie trzeba nic robić, wystarczy zachować to co samo wyrosło, co pochłania dwutlenek węgla i mai swymi kwiatami wiosenny krajobraz. Tylko czy pozostawienie to w obecnych czasach „aż” czy „tylko”.