Tuż przed nocą i tuż po niej
Kwaśne dąbrowy poprzecinane ostatnimi promieniami słońca, kryją w sobie rogate dusze. Kiedy dzienne ptaki już poszły spać, sowy dopiero szykują się do wylotu a nietoperze drobne jakieś na niebie, wtedy pojawiają się wielkoludy. Gładkie samice i potężne samce. Te z porożem z żuwaczek szukają spijających z dębów sok samic. Jedna pije a chłopaki lecą do niej jak Reksio do szynki. Po drodze te większe spychają te mniejsze i w końcu taki napalony siłacz zdobywa dziewczynę. Tyle, że wtedy już robi się ciemno i wszystko co w dąbrowie, zostaje w dąbrowie. I tak sobie w tym lesie leżałem w śpiworze i patrzyłem w gwiazdy. Jeszcze na zorzy jakaś słonka poleciała, borowce uwijały się w magicznych serpentynach lotu, a w paprociach ktoś szukał kwiatków. I nagle świat. Oj krótka ta noc, krótko.