Rozmycia
Nie wiem dlaczego, ale gdy wszedłem między drapiące wąsy kłosów jęczmienia, w moich uszach Wojciech Kilar pisał nuty „Smugi cienia”. Jęczmień chował się w cieniu łanów bławatów. W bławatnej tkaninie nadchodzącego za chwilę lata. Chabrowość chabrów przykrywała oczekiwania ludzi i pięła się ku niebieskiemu niebu, którego błękit ani przez chwilę nie był w stanie dorównać niebieskości pola. Wiatr. Gorący i silny. Czesał włosy jęczmienia, takie blond, pozostawione w szczerym polu, a w nich utkane kwiaty. Rozmyte wiatrem, rozkołysane, tłumne choć samotne, drżące. Uczesane wiatrem. Jakby niebo ktoś chciał schować na ziemi. Bukiet chabrów jeszcze nie zdewastowany wiatrem.