Trawa jest dobra!
Czas sianokosów, to czas obfitości. Bociany, ptaki drapieżne a nawet wróble i mazurki, jeśli koszenie odbywa się w pobliżu zabudowań mają teraz swoje uczty. Dudkom odsłania się nowy świat do żerowania, a setki młodych szpaków oczyszczają teren. Wielkie żarcie trwa. Coś co dla jednych jest szczęściem dla innych jest końcem ich życia. Wszystko to jednak kręci się od milionów lat i tak jest ze sobą powiązane, że w sumie każdy w tej układance idzie do przodu. Susły moręgowane też czekają na sianokosy, bo ktoś im pomoże dostać się do wnętrza traw. Tam jest soczyście! W tym sezonie jednak mokrej trawy na susłowej łące jak na lekarstwo. Spadł deszcz i zobaczymy co dalej. Tylko na wilgotnych skrajach jest lepiej. Z pomocą przychodzą krowy, które otwierają kępy traw. Same jedzą, ale i susłom coś zostaje. Oczywiście krowy wpadają tu na chwilę, by trzymać niską ruń i by susły widziały się z daleka. Taki otwarty step, to naturalne środowisko życia susłów. A trawa? Trawa ma w sobie sporo wody i u podstawy zżętej kępy można dostać się do najmłodszych komórek, bo trawa rośnie od dołu! Zjadasz czubek, a ona rośnie od dołu jeszcze bardziej. Zgryzanie wzmacnia trawy i trawożercy w procesie ewolucji dogadali się ze swymi żywicielami roślinnymi. Trawożercy zapewniają polany/stepy/sawanny trawie, a trawa zapewnia pokarm trawożercom. To sposób przez naturalnym zalesianiem. Nie ma już u nas stad żubrów, turów, jeleniowatych i nie bardzo można zrozumieć jak to działa, ale na afrykańskiej sawannie dziki wypas działa nadal. Zamykam oczy czasem i myślę sobie jak ten nasz kraj wyglądał kilka tysięcy lat temu…a pewnie i lew się trafił…