Las po drugiej stronie lustra
Złudzenie, coś czego nie można dotknąć. Zmienisz swoje położenie, już tego nie zobaczysz. Nie można za tym biec, nie można dogonić. To taki moment, w którym trzeba się zatrzymać, mimo wyciągniętych rąk. Stać się posągiem na brzegu zbiornika i cieszyć oczy naturalnym lustrem, w którym aktorkami są olsze. Te czarne, smukłe drzewa na bagnie. Sztywne na co dzień, falujące przed wieczorem. Niczym tancerki w balecie, delikatnie próbują przeskoczyć toń. Topią swe korony w głębinie, ale tylko z poziomu powierzchni jest to dostrzegalne. Realizm zderza się tu impresjonistyczną wizją stawu. Dopiero na takiej wodzie widać jak szybko dzień zbliża się ku nocy, jak pędzi i gna w nadchodzącą ciemność. Wystarczy tylko stać z boku i patrzeć na przyrodniczy spektakl. Tylko stać.