Porody w warunkach specjalnych
Poród u niższych kręgowców nie jest rzeczą oczywistą. Nasze rodzime płazy schodzą się wiosną do wody, składają jaja zapładniane zewnętrznie, od razu przez dość namolne samce. Salamandra plamista jest tu pewnym ewenementem. Cały rozwój larw zachodzi w jajowodzie samicy, a wiosną, właśnie teraz samice rodzą gotowe do życia w wodzie larwy. Oczywiście to nie jest poród jaki przychodzi nam na myśl z własnymi urodzinami, ale jest to jakaś ewolucyjna zapowiedź tego co przyszło w historii naturalnej u ssaków. Larwy w zależności od warunków pogodowych mogą pozostawać dłużej w jajowodach samicy i są na tyle duże, że mogą zjadać niezapłodnione jaja, ale też własne rodzeństwo (wewnątrz!). Im dłużej w jajowodzie tym rodzi się mniej larw, ale za to większe. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu przyjmowano, że czas zimowego snu salamander w Polsce to około 5 miesięcy. W ostatnich latach salamandry widywałem i w grudniu. W kwietniu, nad malutkimi strumieniami spotkać można rodzące samice, które zanurzone częściowo w wodzie pozbywają się swoich dzieci. Te potrzebują malutkich cieków, bystrych, czystych, z misami zawieszonej wody, w których się przeobrażą ostatecznie. Piękne z fascynującą biologią, kryją się u nas na pogórzach i w górach. Wydaje się, że populację limitować może występowanie pstrągów. Ciek musi być bystry, ale bez tych wodnych drapieżników. Egzotyczne, trochę prehistoryczne stwory. Wróżki deszczu i ognia. Salamandry plamiste. Piękne takie!