CUCURBITA!
Cucurbita! Raczy przeklinać siarczyście mój przyjaciel od ptaków. Cucurbita pepo – dynia rzecz jasna. Choć tu na fotografii jest też dynia olbrzymia Cucurbita maxima. Każdego roku we wrześniu rozpoczyna się festiwal barw porozrzucanych po polach i ogrodach. Z samolotu widać je z daleka pośród późnoletniej monotonii pól. Nieprzyzwoicie duże, ta na fotografii w prawym górnym rogu ma ponad 40kg, a ponoć osiągają i 300 kg. Dlaczego o nich piszę? Bo liczę, że dostanę od Was przepisy kulinarne, dyniowe. Mój bocian z podwórkowego gniazda odleciał a w pobliżu słupa pod jego okiem wyrosły wielkie dynie. Nie ma boćka, są dynie! Coś trzeba z nimi zrobić, choć wątpię by ktoś się odważył wbić nóż w tak piękne kolory.