Piękne i nieśmiałe
W czarnym murszu mokradła, w plątaninie porzeczek i wawrzynków, u stóp orszaku olch powoli budzą się piękne i nieśmiałe. Zaczynają od wyniesienia białych dzwoneczków ponad cały ten organiczny bród życia. Nie zwracają uwagi na wiatr, na deszcz, na szarzyznę. Biegną do promieni słońca by zdążyć przed zieloną masą, gdy wszyscy będą już tacy sami. Teraz właśnie teraz, piękne i nieśmiałe wychodzą z zimowych lochów. Ścielą się na dnie lasu jak pierwszy dywan w pustym pokoju po remoncie. Czyste. Delikatnie pachnące, bardzo nieśmiało jeszcze bo i nie ma za bardzo kogo zachęcać do swego wnętrza. Przyjdzie jednak ten dzień, słoneczny, ciepły kiedy wszystkie już wysoko nad ziemią przywitają pszczoły. Te z kolei muszą wgryźć się w zgrubienie u dołu szyjki słupka by dostać się do nektaru, a to oznacza, że otrą się o żółte pręciki i odwiedzą kolejne kwiaty. To za chwilę, teraz muszą jeszcze gnać ku słońcu i utonąć we własnej piękności.