W górze tyle gwiazd – w dole tyle pomidorów!
Droga Mleczna, Bliźnięta, Byk, Orion, Plejady, Syriusz, Szklarnie. Jestem w dolinie otoczonej lasami. Ciemna łąka, będąca dużą polaną to dobre miejsce do obserwacji nieba. Za plecami wyją wilki. Schodzący na ziemię mróz usztywnia trzcinniki i trzciny. Kryształki szronu zaczynają rosnąć. Kałuże stężały już w pierwszym lodzie i zamknęły wodę w czarnych misach ziemi. Prawdziwa zimowa noc. Szeleszcząca mrozem pod rozgwieżdżonym nieboskłonem. Grudniowe niebo z wyraźnymi, charakterystycznymi gwiazdozbiorami zachęca do astronomicznych spoglądań w górę. Coś jednak zabiera czerń kosmosu. Naturalną ciemność, która w swej nieskończoności jest sama w sobie cudem, który możemy podziwiać i poznawać. Jest tajemnicą. Ktoś jednak tę przestrzeń, która jest własnością wszystkich, zabiera. Dokładnie 56,5km od ciemnej łąki, ten ktoś uprawia pomidory, które kochają ciepło i słońce. W grudniu oba te dobra są reglamentowane, a dostęp do nich wynika z odwiecznego cyklu pór roku, nachylenia Ziemi w stosunku do Słońca i z powodu oczywiście Kopernika, który to wszystko rozkręcił. Gdybym był płaskoziemcą pomyślałbym sobie, że tam gdzie ten blask bije, to właśnie tam płyta Ziemi ma swój koniec. Tam jednak są pomidory, bez których świat zimą widać istnieć nie może. Powiecie, że marudzę? Może. Proszę jednak pomyśleć o wędrujących ptakach, a tych wiele wędruje nocą. Widzą one w takiej iluminacji dzień i do niego zmierzają. Po drodze rozbijają się na szybach, tracą energię na niepotrzebny lot w kierunku światła i trafiają ostatecznie na wielki szklany dom. I nie jest to dom z papieru. Takie zjawisko to zanieczyszczenie światłem, które ma coraz większy wpływ na nasze życie.
Mnie to skłania do rezygnacji z jedzenia sztucznych pomidorów. Poczekam do wakacji, kiedy na ogrodzie dojrzeją małe gwiazdozbiory pomidorków. Są smaki, na które warto czekać. Zastanawiam się także nad oszczędzaniem energii w dobie problemów z nadmiarem CO2. Cena wybuchu cywilizacji bywa widoczna podczas najciemniejszych nocy.
PS
Ostrzegam Trzech Króli – nie idźcie tam, to nie Betlejem z Szopką, to wymarzone Szklane Domy Cezarego Baryki, brrr
K.