Dzień ponury
Zrobiło się szaro w kraju i smutno jakoś. Kruki i bieliki rozszarpywały dziś potrąconą przez auto sarnę na przydrożu i odpoczywały na umierającym dębie. Niskie niebo, sunące po polach i łąkach, ślad po słońcu na opadającym horyzoncie oraz mżący zza lasu deszcz nie zachęcały dziś do eksploracji. Co nie znaczy jednak, że nie warto wyjść na świeże powietrze i odetchnąć dobrymi wiadomościami z lasu. A tam? A tam jelenie w pokrzywach szukają schronienia, strzyżyk kręci się w korzeniach wykrotu, sikory czeszą świerkowe drągowiny i żurawie skąpane w ścierniskach kukurydzy kreślą niewyobrażalne trasy. Nad strumieniem zimorodek nadal poluje na zamknięte w pułapce suszy karasie. Jakiś lis ciągnie wzdłuż zaorywanej rok rocznie miedzy. W krzakach harem bażantów nabiera odwagi na wyjście do skoszonego właśnie przydroża, gdzie osypały się nasiona bylic, komos i łobod. Z nad rzeki zaczął płynąć z wiatrem niesiony chłód. Szara jesień tego roku leje się z nieba, niczym złe wiadomości. Przyjdzie zima, odświeży, wymrozi i da nadzieję na lepszą wiosnę.