Dbaj o bociany – blog przyrodniczy Krzysztofa Koniecznego o niesamowitym świecie wokół bocianiego gniazda. Patronat: Grupa Energa

czwartek

21

Październik

2021

0

Tuman – syn wiatru i pyłu

_DSC9991

Skończył się prąd, sieć odcięta i w oczach pył. Popołudnie na Dolnym Śląsku  nie wyglądało za dobrze. A nawet są ofiary śmiertelne. Jeszcze wczoraj rolnicy siali zboża ozime, a dziś na polach wzbił się ogromny tuman pyłu i cenne składniki mineralne odleciały w kosmos. Susza trwa, a huragan pokazał tylko jej długotrwały skutek. Mimo wczorajszego deszczu, dziś wierzchnia warstwa gleby stała się pyłem marnym. Erozja wietrzna to odpowiedź na brak pasów zadrzewień śródpolnych, na brak miedz i trzymanie się starych metod uprawy. Kilka godzin pokazało nam problemy z przyszłą żywnością. Warto temu pilnie zaradzić i podjąć ważne decyzje dla rolnictwa. Bardzo drogie nawozy sztuczne wywiewane są właśnie w otchłań. Drogie bo gaz do ich produkcji też drogi. Biogeny z pól dostają się teraz do wód powierzchniowych i przyczyniają się do eutrofizacji wód. Co zrobić? Po pierwsze przejść na uprawę bezorkową, przynajmniej okresowo i wsiewać zboże w ścierniska. Tam gdzie się tylko da trzeba utrzymywać zadarnienie w postaci poplonów i co najważniejsze podjąć działania na rzecz tworzenia tysięcy małych zbiorników wodnych w krajobrazie rolniczym, tak by wodę zatrzymywać na miejscu. Budowa wielkich zbiorników wodnych na rzekach, to tylko marnotrawstwo wody, która paruje tu bardzo szybko, a nawadnianie to odległości i co najważniejsze ogromne koszty. Choć, na rurze z dużego zbiornika łatwo założyć licznik i obciążyć rolnika za każdą kroplę. Australijscy rolnicy już wiedzą czym to grozi. Często upadkiem gospodarstw i zniszczeniem stad. Bankructwo bo nie masz pieniędzy na rachunek za wodę ze zbiornika zaporowego. Susza wymaga działań na miejscu, bardzo oddolnie i bardzo systematycznie. Małe zbiorniki wodne to również szansa na zachowanie ginących płazów i ochronę bioróżnorodności naszego kraju. Gdyby tak jeszcze wokół zbiorników zrobić kilkumetrowe strefy buforowe wychwytujące spływ substancji z nawożenia, zadbalibyśmy o Bałtyk. Wiem, wiem, że to daleko, ale suma w ujściu Odry czy Wisły bierze się z tysięcy pól z ich zlewni. Spływają wtedy bardzo drogie nawozy syntetyczne, spływają azotany z gnojowicy, spływają hormony z osadów z oczyszczalni ścieków, antybiotyki z obornika z ferm przemysłowych i wszystko to powoduje, że wakacje nad morzem sinic stają się od lat faktem. Powtórzę, zamiast dużych zbiorników narażających ludzi wokół na powodzie, zamiast regulacji rzek i zabudowy dolin warto pójść w kierunku setek tysięcy małych zbiorników. Przecież te same firmy zarobią te same pieniądze, tylko że z korzyścią dla mieszkańców i środowiska. A że przy okazji bocian i żaba się ucieszą, to już tylko skutki uboczne. Tuman zabrał dziś sporo!

Obrazy

Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.