Giermek czarnego króla
W zasadzie jest noc. Oczy widzą już niewiele, ale aparat na szczęście widzi więcej. Z pod okapu ciemnego lasu podąża dwóch śmiałków. Pierwszy jasny, lepiej widoczny młodzik. Za nim nie kwestionowany do tej pory król wzgórz. Spieszy im się na bekowisko w dolinie rzeczki. Młody radujący się z otwartości łąki. Skacze, podrywa się co jakiś czas do biegu, wchodzący w taki dziwny danieli cwał. Król z wielkim spokojem trzyma się skraju i zlewa się z podszytem u stóp buków i sosen. W pewnym momencie młody wyskoczył na łąkę i zaczął biegać. Król na chwilę pobiegł za nim jakby chciał go skarcić, po czym zagonił młodzika pod okap drzew. Giermek ma wspierać a nie dominować. Bezpieczeństwo widać i podczas bekowiska ma znaczenie. Król to król. Ze swoim porożem dostojnie pełnił funkcję starszego rangą i zapewne za kilka chwil i funkcją. Młody ma jednak dobrego nauczyciela i za kilka lat szansę na objęcie królestwa morenowych wzgórz.