Na rozdrożu jesiennych myśli
Oczy wlepione w niebo, a tam gdzieś z błękitu żółty liść jesieni wiruje. Gnany tym samym wiatrem co nić babiego lata. Jeszcze zielono, ale już żółto wokół. Jesienią wszystkie myśli stoją na rozdrożu. Dokąd iść, co robić, którędy do tego czy innego świata. Żółte liście są jak refleksje nad zdarzeniami z mijającego roku, jak zatrzymanie się przed zimową zawieruchą. Jeszcze słońce zaświeci, błyśnie oświetli tarcze liści i pomknie drogą, która dopiero na końcu okaże się być tą właśnie. Choć droga sama w sobie szara, czasem dziurawa, czasem śliska. Za to mijane po drodze anturaże pełne są niezwykłych scen i zdarzeń. Wszystko co wokół tworzy naszą rzeczywistość, nasze chwile i czasem lata. Od bujnej zieleni po żółć, czerwień i brązy, które przyniosą już zmierzch jesieni. Do tego mamy jednak ponad dwa miesiące. Teraz warto patrzeć tylko w górę i w dal. Szukać pomarańczy wiązów, czerwieni wiązów, żółci wiązów i wszelkich więzów, których kolory mieszczą się w palecie CMYK, RAL, RGB i każdej innej, która nam akurat przyjdzie do głowy. Łęgowa jesień niesie ze sobą zmianę a potem znów nagość zimowych konarów i wielkie narodziny wiosną. Życie w strefie umiarkowanej nadal jeszcze daje nam cztery pory roku, może nie tak wyraźne i dzielące się na mniejsze jak niegdyś, ale ciągle mamy do czynienia z dziejącą się zmianą. Każdego roku potrzebne są nam nasze cztery pory roku. Zima pełna wyciszenia i studiowania zaległych książek; wiosna zwariowana i zawirowana nagłością zdarzeń; lato rozleniwione i nużące nadmiernym dobrem; i… jesień właśnie – podsumowująca, pełna owoców tego co wcześniej. Każdy liść to jedna ważna ludzka chwila, zapisana niczym strona w książce. To nic, że opada. Być może ktoś wcześniej zdążył ją przeczytać i zapamiętać. Bo tylko te najważniejsze chwile są zapamiętywane. Złapcie swoje chwile, zanim opadną i staną się masą w masie codzienności.