Zostają czasem na zimę
W ostatnich latach nasila się zjawisko pozostawania bocianów na zimę, choć oczywiście ciągle jeszcze wyrażamy to w promilach liczebności populacji. Pewne poszlaki wskazują, że część pozostających ptaków, była wcześniej w azylach. Stąd mój apel do wszystkich obrączkarzy i zarządzających azylami, aby dbali o to by każdy wypuszczony na wolność ptak otrzymał obrączkę. Dziś odjechały ode mnie dwa młode boćki, które bardzo mocno przyzwyczaiły się do ludzi. To bociany z późnego lęgu, które znalazły pomoc u wędkarzy. O ile były karmione rybami wszystko było w porządku, ale kiedy w diecie pojawił się nagle chleb a i o przytulaniu opowiadali mi mieszkańcy, to trzeba było podjąć decyzję o odłowieniu ptaków i wychowaniu. Zero tulenia, tylko pokarmy odpowiednie dla drapieżnika i podawane z daleka. Po paru dniach w samotności w dużej wolierze, dziś trafiły do azylu Klekusiowo pod Bolesławcem. Tam w stadzie innych bocianów doczekają do wiosny i wrócą dzikie na wolność. Przyzwyczajenie może być drugą naturą bociana. Jeżeli pozostający na zimę bociek jest zdrowy nie trzeba go dokarmiać, tulić i przyzwyczajać do ludzi. Pozwólmy im na dzikość. Gniazda budują obok nas, bo to daje bezpieczeństwo młodym, choćby przed bielikiem. W przypadku gdy bociek daje się złapać, ciągnie skrzydłem, utyka, ma ślady krwi, wtedy można go schwytać i oddać do azylu. Oczywiście zgodnie z sugestią Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska trzeba zgłosić takiego jegomościa do urzędu gminy. Choć sprawa odpowiedzialności wcale nie jest jasna i prosta.