Czas salwinii
Wrzesień to doskonały czas do obserwacji salwinii pływającej. Starorzecza bywają pokryte bardzo mocno, a seledynowy kolor nadaje im niezwykłego charakteru. Co ciekawe jest to paproć, która od początku do końca rozwija się w wodzie. Jeśli odwrócimy ją do góry korzonkami, zobaczymy malutkie kule zarodnionośne. Kwiatu jak na paproć przystało oczywiście tu nie znajdziemy. Warto przyjrzeć się z bardzo bliska, widać wtedy jak dzięki włoskom udaje się jest stworzyć coś w rodzaju poduszki powietrznej i przez to pływać skutecznie na powierzchni. Za moment salwinie będą żółknąć i brązowieć, stąd wygląd zbiornika nabierze jesiennych barw. Po przymrozkach znikną, by odrodzić się w kolejnym sezonie. W dolinach Odry i Wisły jest dość często spotykana, w innych rejonach Polski jest gatunkiem bardzo rzadkim. W ostatnich latach jej liczebność rośnie, zwłaszcza na stawach rybnych, co może mieć związek z ocieplaniem klimatu. Najbliżsi krewni salwinii występują w tropikach, więc cieplej może i dla naszej salwinii oznaczać lepiej. Mnie uwodzi swoją regularnością i powtarzalnością. Zawsze elegancko na wodzie pływająca. Gdy tworzy łany, chciałoby się chodzić po nich, ale to może źle się kończyć, bo pod zielonym kożuchem najczęściej jest niewiele wody, za to sporo mułu. Same salwinie są tratwami dla wielu organizmów, pięknie korzystają z nich ważki. Wysokie stany wód sprzyjają jej rozprzestrzenianiu w dolinie. Zatem proszę wybrać się nad starorzecze i poszukać tych pływadełek. Samą rzeką też płyną do nowych portów i ostoi. Wrzesień – salwiniowy zawrót głowy.