Dudek nad zdobyczą
Wielka, czarna larwa i on. Piękny, powszechnie lubiany i taki jakiś milutki. Larwa nie dla każdego miła. On kolorowy i ten piękny czubek, ach. Ona pełza, może być uważana przez niektórych za obrzydliwą. On z takim delikatnym dziobem. I te jej odnóża i te perystaltyczne ruchy, fuj. I wtedy on z całą tą swoją gracją, raz za razem naparza tym delikatnym dziobem, tę bezbronną w sumie larwę z całym impetem. Ona wije się w konwulsjach. On po raz setny rozłupuje jej głowę. Ona staje się bezdomnym makaronem. On chwyta zwinnym dziobem truchełko i przełyka posiłek. Ona wpada w przepaść przełyku a on spokojnie, z całą tą swoją finezją poszukuje kolejnej larwy. Seryjny jak nic.