Trzcinowisko trzciniaka
Jeszcze zielone, młode trzciny nie wyrosły do pasa, a w zeszłorocznych życie toczy się głośnymi śpiewami. Czas trzciniaków trwa. Głośne samce obwieszczają swoje terytoria. Z czasem, samców dolatuje więcej i zaczyna się obrona mniejszych połaci trzcinowisk. Rejwach trwa. Samce przeganiają się i śpiewają swoim charakterystycznym „ryba-ryba-rak-rak-rak”. Ptaki te budują gniazda na trzcinach oplatając je długimi, moczonymi w wodzie listkami trzcin i tworzą coś w rodzaju koszyczków. Kiedy trzcinowiska się zazielenią, nad falującymi wiatrem roślinami pojawią się chmury owadów z rodziny ochotkowatych. To najlepszy moment na karmienie młodych. Wtedy pokarmu nie brakuje i trzcinowe życie zamienia się w jedno wielkie żarcie. Gorzej jeśli się nie trafi na masowo występujące owady i wtedy wykarmienie młodych nie jest już takie oczywiste. Przy okazji polecam książkę prof. Andrzeja Dyrcza „Trzciniak” z serii Monografii Przyrodniczych Wydawnictwa Klubu Przyrodników. Tam jest sporo dobrej wiedzy o tym gatunku. Jeśli Andrzej Dyrcz i trzciniak, to od razu trzeba zdobyć książkę o wodniczce z tegoż wydawnictwa, bo nie wspomnieć o wodniczce to grzech śmiertelny wobec profesora. Andrzeju pozdrawiam serdecznie i czekam na spotkanie w Dolinie Łachy.