Boski prysznic
Wieczór zakończony kolacją. Jakieś wegańskie kąski z dna płytkiego starorzecza Odry. Po nasyceniu i zapewnieniu spokojnej gastrycznie nocy, krzykliwce rozpoczęły toaletę przed nocą. Wokół bryzgały krople wilgoci, tysiące malutkich strużek biegły w powietrzu i wracały do ciemnej już wody. Słońce malowało niewidoczną stronę wzgórz, a w dolinie błyskały jedynie odbite światełka zorzy. Sam Vincenz Prisnitz, odkrywca prysznica, czerpałby inspirację z tak delikatnej kąpieli. Rzecz można hydroterapia naturalna. Jako obserwator również czerpałem radość z patrzenia. Głowa łabędzia wykonywała głową ruchy przeczące, jakby chciała zakazać oglądania tego spektaklu. Pod starym korzeniem wierzby, jak przed toaletką z dawnych czasów para łabędzi krzykliwych szykowała się do nocy. W tym miejscu, przez ostatnich 5 lat nie było wody. Dziś wypełnione po brzegi, dawne koryto, dało łabędziom wikt i opierunek. Woda jak widać ma ogromne znaczenie, zwłaszcza wiosną, kiedy wśród ptaków kwitnie szał rozrodu. Trzymam kciuki za tę parę, choć gniazdo zapewne zbudują w trzcinowisku w większym starorzeczu nieco dalej.