Na dobranoc
Szerzej nie udało się nieba sfotografować. Prawie całe zmieściło się w środku kadru. Czasem trzeba odejść od tablicy jak mawiała moja Pani profesor od matematyki w LO, by zobaczyć gdzie coś nie gra. I właśnie musiałem cofnąć się o kilkadziesiąt milimetrów ogniskowej by zobaczyć, że z daleka świat też jest zupełnie inny, ba dystans pozwala zobaczyć o wiele więcej. Słońce schowało się za horyzontem, drewniany kościółek z płomykówką stoi nadal, a dęby na polu znaczą granicę przemysłowej gospodarki rolnej z resztkami bioróżnorodności, która w zasadzie ma już miejsce tylko na tej granicy. W ciągu ostatnich lat na polach zmieniło się bardzo dużo. Miedz na lekarstwo, łąk coraz mniej a pastwisk prawie nie widać. Spojrzenie z daleka wprowadza trochę melancholii i zadumy. Przypominam sobie tę samą okolicę gdy jeździłem obok drogą do LO i świat wyglądał inaczej. Inne traktory na polach, sporo krów i więcej drobnych kawałków ziemi. To z pewnością pomagało bioróżnorodności. Wydaje mi się, że bez reformy rolnictwa i ludziom może być coraz gorzej. Ot tak mnie dziś wzięło na przemyślenia wstecz.