Podchody z danielami
Dziś piękny słoneczny dzień, pełen prawdziwej zimy. Po drodze spotkałem dwie grupy ludzi. Jedni biegają po łąkach i lasach za porożem, inni zajęci nową, polską tradycją – walentynkują. To oznacza, że wszędzie łącznie z Krupówkami wielki ruch. Są jednak miejsca gdzie można się zaszyć i zabawić się w podchody. Oczywiście polegające na podejściu i nie gonieniu tych zwierzaków. Od kilku dni przyglądam się stawce danieli. W ostatnich dniach zgraja psów nie daje im spokoju. Rozbijane stado co jakiś czas jest jednak razem i na razie wszystkie żyją. Trzymają się ciepłych wzgórz, gdzie operują promienie słoneczne i można dostarczyć ciału nieco witaminy D. Przy okazji żerują w ciepłych zaroślach berberysu i jeżyn, gdzie między kolczastymi krzewami uchowało się jeszcze sporo zielonych liści. Jeżyny to taki zapas zieleniny na trudny czas. Grube futro chroni daniele i jelenie przed nieprzyjemnymi ukłuciami. Zimą można sobie pozwolić na więcej. Chyba nawet trzeba a nie można. Miło było trzymać dystans i patrzeć sobie w oczy. To znaczy ja patrzyłem, a one spokojnie przyglądały się lekcji kamuflażu.