Podziel się jabłkiem
Dobrze przezimować blisko rewiru rozrodczego. Nie ma ryzyka związanego z wędrówką, nie zjedzą cię głodni Włosi czy Maltańczycy, ale też nie trzeba przekraczać trudnych przełęczy i gór. Wiosną pierwszy zaśpiewasz w rewirze i najlepsza samica zostanie w twoich krzakach. Nic tylko zimować? Wydaje się to takie proste, kiedy zimy są ciepłe i jest stały dostęp do otwartej gleby. W liściach pod drzewami sporo bezkręgowców możesz znaleźć, a i zimujący wstężyk może się trafi. Są też owce dzikiej róży, tarki tarnin i jabłonie, które pozostawiły sporo miękkich już jabłek. Ryzykantów nie brakuje, w przypadku kosów wybór miasta wydaje się najbezpieczniejszy. Dziś jednak i w lesie, w białej pościeli śniegu sporo czarnych sylwetek przemykało po jeżyniskach. Niektóre, żerowały przy drogach, gdzie pług odśnieżający zahaczył o pryzmy przydrożnych liści. Na moim podwórku kosy zjadły już wszystkie spady, więc podrzucam im jabłka. Część wrzucam pod cisy, inne wbijam na przyciętą już jabłoń. Dziś żerowało 6 kosów. Głównie samce, ale i jedna samica, której do wiosny widać się bardzo spieszy. Jeśli jecie jabłka, to podzielcie się z drozdami, bo i kwiczoły a nawet paszkot widziany dziś pod jabłonką dziobał jabłko jak trzeba. Wszystkie uwielbiają owoce. Nawet ogryzki są warte pozostawienia pod krzewami. I choć nie jestem fanem dokarmiania zwierząt, to chyba lepiej by zjadły owoce kosy, niże te wszystkie nadgnite czy stłuczone trafić by miały na śmietnik. Sześć kosów załatwiło dziś kilka jabłek i mandarynkę. Ot mają takie święta ze śniegiem i owocami.
U mnie kos bardzo wcześnie wstaje, widzę go już około 6.00. Jest kilka samców i samice też. Są to bardzo samolubne ptaki, jeden kos przegania inne, tak się nastroszy i biegnie za innym, aż tamten odleci. To samo robi z samicą, goni ją i dziobie, aż odejdzie. Samolub nie pozwala dojść do jabłek jakie ma wokół, a jest ich sporo pod jabłonką. Odgarniam im śnieg, więc dostęp do liści i jabłek mają. To samo wyczynia, gdy stoi przy ziarnie, sam nie je i innemu nie da, jak pies ogrodnika. Najwięcej przylatuje do ziarna od 8.00-9.00 ,a potem od 14.00 do 15.00 . Zresztą u sierpówek jest podobnie, też się przeganiają, a przecież jedzenia jest dużo. Tylko wróble w stadzie zgodnie współpracują. Kocham te ,,moje” ptaki, uwielbiam je obserwować. Słyszę już jak śpiewają. I nic nie szkodzi, że mam brudne balustrady od wróbli i podwórko zabrudzone łupinkami z orzechów i słonecznika, na wiosnę posprząta się i znów będzie ładnie.;-)