Beż – kolejny niejednoznaczny kolor
Bardzo lubię ciepły beż. Choć sporo go w przyrodzie, to raczej nie rzuca się w oczy. Spłowiałe liście, opadłe i wybielone deszczem szpilki sosen, spłowiałe trawy na ugorze. Kolor nieoczywisty, choć może być cudownym tłem do sesji fotograficznych. Sierpówka niby siwa na pierwszy rzut oka, doskonale wpisuje się w rozmycia brązów w beż. Zwłaszcza jej wierzch ciała doskonale koresponduje z ciepłą szarością tego świata. O tej porze roku, brak krzyczących kolorów, pozwala wydłubywać z przyrody subtelności barw. Jesiennych. Z palety do malowania oczu. Z tablicy pokazującej farby ścienne. Ileż tych beży jest? Odcieni całe morze. Beże Boże barwią brzaski w borze.
Jak to nie ma krzykliwych kolorów teraz? A sroki ? U mnie było naraz z osiem, jak nie więcej i odbyła się bitwa o mięso mielone, które wyrzuciłam dla kota. Najbardziej odważne są sikorki, wróble płochliwe, ale sroki to cykory. Sroki bardzo zwracają uwagę teraz swoją bielą i wielkością. Dzięcioł duży, który wcale nie jest duży nawet przy nich może się schować z kolorami. Pewnie zimą będzie inaczej. Odnośnie beżu to wolę sójki, chociaż sierpówki są w sposobie bycia magiczne.