Jesień bez gęsi? Niemożliwe!
Nie ma ptaków śpiewających, jednak nie ma też ptasiej ciszy. Gęsi, które przyleciały na zimowanie krążą mi każdego dnia nad głową, przelatując z jednego żerowiska na drugie, a potem udają się na noclegowisko. Wszystko okraszone gęganiem. Tam i z powrotem i znów tam. Zawsze razem, choć czasem jakaś zagubiona gęga głośno w poszukiwaniu swoich. Trwają żniwa kukurydzy, które odkrywają przed nimi obfite żerowiska. Tak długo jak nie zostaną zaorane ścierniska po kukurydzy, tak długo te ptaki będą miały sporo jedzenia. Mgła, jakiś zachód słońca i gęsi to zawsze dobra okazja do pozachwycania się tymi podniebnymi torpedami. Klucze gęsi i klucze wiolinowe ich głosów trwają nierozerwalnie każdej jesieni. To muzyka stada, muzyka dalekiej północy przywieziona do nas na skrzydła, a może dziobach gęsi. Słychać białoczelne i dawne zbożowe – dziś dzielone na tajgowe i tundrowe.