Łuszczarnia słonecznika
Trwają żniwa na słonecznikowych polach. Z jednej strony kombajn, z drugiej ptaki. Kilka tysięcy jerów, szczygłów, setki dzwońców. Trwa wielkie żarcie. Na niebie robi się chwilami czarno i nie ma tu szpaków. Słonecznik ściągnął chyba do siebie wszystkie łuszczaki z Dolnego Śląska i od kilku tygodni cała ta ptasia czereda zbiera z ziemi to co wysypuje się z koszyczków słonecznika. Po skoszeniu pozostaną by wyzbierać to czego nie udało się zebrać kombajniście. Łuszczaki łuszczą łuski i łupią łobuzy łokolicę, jakby były z Łostrowa, Łostrzeszowa czy Łodolanowa. Łobdzierają nasiona z łusek. Stąd nazwa tej grupy ptaków – łuszczaki! (To tylko żarcik, proszę się nie gniewać, ale kiedyś mówił mi człowiek z południowej Wielkopolski, że to jedyne miejsce w Polsce, gdzie są trzy miasta na „Ł” łobok siebie).
Tłukę im orzechy włoskie od dwóch dni i na jutro też im uszykowałam. Niesamowite, jakie głodomory nagle z nich się zrobiły, tak z dnia na dzień. Sierpówki siedzą na śliwce i zaglądają mi w okno, wtedy wiem, że czekają. Zauważyłam, że sikorki bardzo spragnione wody są, dzisiaj siedziały na brzegu miski z wodą i piły. Codziennie dolewam świeżą i codziennie zauważam brak. W tym roku kilka par srok też jest, ale radzą sobie same.
Coś się szykuje, ptaki zwariowały. Szukają od rana jedzenia. Przylatują do jadłodajni tabuny sikor, wróbli, sierpówki i nawet dzięcioł się pojawił. Nie za wcześnie ?
nie
Jaka piękna fotografia!