W gąszczu i w deszczu – strefa żółtozielona
Ciemny dzień z zacinającym deszczem, gdzieś u podnóża małej skarpy zarośniętej wiązami, dębami i plątaniną drobnych krzewów. Zziębnięty, przemoczony lis poszukuje czegoś energetycznego. Nieco dalej drugi osobnik przeczesuje welon z chmielu i kieliszników. Wszystko bez większego wysiłku, ze spokojem i wiarą, że w łęgu zawsze znajdzie się coś do jedzenia. Myszkowanie w opadłych liściach, może i nie jest przyjemne w deszczu, ale z drugiej strony lis staje się jeszcze bardziej bezszelestny i cichy. Wiatr i deszcz sporo mogą zamaskować. Nie zamaskują jednak wyrazu lisiej mordy. W lisich oczach jest jakaś taka ciekawość i bystrość, może dlatego mówi się „cwany jak lis”. Jak on na mnie patrzył…