Mazurek – stoik przy obiedzie
Chmurny, chłodny dzień. Wielkie pole słoneczników przepełnione brązem dojrzewających koszy, pełnych ziaren. Pozornie nic tam się nie dzieje. Słychać tylko wabiące głosy różnych wróblaków. Nagle, zaniepokojone bażanty wzbudziły powszechny popłoch. Z podłogi pola zerwały się na równe skrzydła tysiące zięb, szczygłów, dzwońców i właśnie mazurków. Te ostatnie nie rzuciły się tłumnie do ucieczki na pobliskie drzewa. Przysiadły na koronach słoneczników i zaczęły przyglądać się nagłej sytuacji. Z wielkim spokojem, po obejrzeniu okolicy wróciły na ziemię i zaczęły zbierać rozsypane nasiona. W tym czasie łuszczaki ciągle wirowały nad polem, przysiadały na dębach i nie mogły się zdecydować na żerowanie. Mazurki w tym czasie przetrząsały już kolejną złotą działkę. Spokój i opanowanie przy jedzeniu widać popłaca. Wyjrzeć, spojrzeć i wrócić do stołu, po co zaraz pokazywać wszystkim, że to najlepsza, jesienna restauracja w okolicy.