Krzykliwe już na polach
Nie ma już zbóż, zrobione podorywki i stalerzowane ściernie. Z zakamarków gleby wyrastają kiełki traw, zbóż i różnych roślin segetalnych. Można rzec nowalijki. Za chwilę zazielenią się pola z rzepakiem, którego nasiona budzą się właśnie w gruncie. Te wszystkie warzywa przyciągają łabędzie krzykliwe jak magnes. Tu coś poskubiemy, potaplamy się w kałuży na drodze, trochę snu w południowym słońcu i znów delikatne kiełki ulubionych roślin. I tak do kolejnego sezonu lęgowego. Wieczorem powrót na Odrę, gdzie popić można sałatki warzywne i bezpiecznie przenocować. Jutro znów wylecą na pola. Na pola będące namiastką tundry, może trochę naszej pustaci. Przestrzeń daje bezpieczeństwo i doskonały ogląd sytuacji. Odległość daje sporo czasu na decyzje. Kiedy nie ma nic stresującego, można spokojnie leniuchować i otłuszczać się przed zimą. Za chwilę do mojej dwójki dołączą kolejne, tak że w styczniu będzie ich ponad czterysta.