Oczko pośród łąk
Dopiero z góry widać jak ważne jest oczko wodne. Linia brzegowa, różna roślinność, a w zasadzie jej płaty tworzą tak skomplikowany system nisz, że bioróżnorodność kipi tu swoim bogactwem. Wokół skoszona łąka. Taki układ to cudowna rzecz dla bocianów, które mają tu swoją mozaikę żerowisk. Będąc obok na chwilę widziałem polujące żołny, kanie rude, bieliki, myszołowy, setki dymówek, oknówek, pijące wodę jerzyki, potrzosy, łyski, błotniaki stawowe, szpaki, dziesiątki ważek, miliony komarów, pierwsze borowce, dzięcioła zielonego, żurawi stado i gotujące się w wodzie wzdręgi. Na dodatek dwa pływające zaskrońce. Ślady po bobrach i wydrze. Wszystko na powierzchni mniejszej od pół hektara. Takich oczek brakuje nam w środowisku. Nie tych z karpiami koi, ale właśnie takich na ciekach, na łąkach, na polach. Oczek, które gromadzą wodę lokalnie i uwalniają ją powoli, daleko w górze rzeki.
To oczko wodne zostało stworzone dwadzieścia lat temu w ramach projektu „Ochrona przyrody i ochrona przeciwpowodziowa w Dolinie Łachy” ze środków GEF i Fundacji EkoFundusz. Efekty doskonale widać, z roku na rok coraz lepiej. Przyroda potrzebuje takich projektów. Renaturyzacja działa jak widać.