Tylko bez antropomorfizacji…
Chciałem dziś napisać o roślinach segetalnych oraz o tym czym jest łąka, a czym jest uprawa. Może wrócę do tego potem…
Gdy pochyliłem się nad makiem, zobaczyłem, że tuż obok jest drugi, przekwitnięty, z głową na męsko ostrzyżoną. Państwo wybaczą, ale gdy kwitnący tańczył na wietrze obok tego już bez płatków zobaczyłem w nich parę. Wiem, wiem tylko bez antropomorfizacji proszę powiedzą poloniści, powiedzą biolodzy. I niech powiedzą. Ja jednak trochę popuszczę wodze wyobraźni. Kiedy odrywałem oko od okularu aparatu, kiedy oczy szerszym kątem ogarniały łan zboża, wtedy widziałem maki, rośliny segetalne, czyli towarzyszące uprawom, a w uproszczeniu wręcz człowiekowi, jego polom i ogrodom. Wtedy tak… Jednak gdy oko przez obiektyw widziało szczegóły, sylwetki łodyg ze wszystkimi lordozami, kifozami i delikatnością postawy, wtedy widziałem awatary ludzi. Pełnię lata, upał i taniec na wietrze, który tak bardzo dziś dokazywał. Piękna para przed wieczorem. Państwo zobaczycie albo maki, albo maki, albo coś więcej.
Natomiast wrócę do łąki, którą wczoraj pokazywałem i do upraw. W ostatnim czasie w mediach pokazywane są kwietne łąki pełne maków, chabrów i innych roślin segetalnych. W zasadzie pokazywane są uprawy, każdego roku z przewróconą ziemią, obsiewane, tyle że z kwitami. Łąka, w naszym niżowym klimacie półnaturalna, to siedlisko nieprzeorywane, to trwały użytek zielony jak mawiają doradcy rolni. I tym się różni łąką od pola, że jest tylko koszona czy wypasana, ale nie przeorywana. Ma stałą darń. W Internecie pojawiają się też określania upraw facelii – „jaka piękna fioletowa łąka jest pod Sobótką!” Aj jaka piękna! Drodzy dziennikarze, to są uprawy nie łąki. Nie mówimy łąka żyta, buraków czy kukurydzy. Łąka to łąka – zachowajmy trochę szacunku do rzeczy choć trochę naturalnych. Dziś maki w uprawie zboża.