Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej poświęcam dziś obrazki
Zatrzymałem się na chwilę w krainie salamandr. Z góry lał się łagodny, ale grubokroplisty deszcz. Wszędzie wilgoć i ciemny świat u stóp drzew. Tam właśnie, wraz z kroplami pierwszego deszczu zaczęły wychodzić salamandry. Z rumoszu, liści i traw. Pod nierozkwitniętymi liliami. Unosiły głowę, by więcej zobaczyć, by dostrzec nieboraka ślimaka, ćmę czy dżdżownicę. Zastygały i wypatrywały. One patrzyły w swoje światy, ja pod nosem próbowałem sobie opowiedzieć wiersz Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej „Salamandra”:
„W piecu, wśród błysków ognistych
Salamandra, czuła i kobieca
płacze odczytując listy
czyjeś listy wrzucone do pieca.
Płomień chwycił kopertę białą!
i jakieś nazwisko się pali!
Salamandra owija się w płomienny szalik,
bo z komina nagle wichrem powiało —„
Któż jeszcze listy pisze, któż je czyta, któż je pali. Ognista salamandra zabrała ze sobą wszystkie tajemnice. Wszystkie sekrety, prawdy i bajanie. Języki ognia, jak ruch sunącej w strumieniu salamandry rozmył wszystko co w głowie narysowała wyobraźnia. Pani Mario, dziękuję za wiersze. Mam to szczęście, że mam wszystkie w jednej pięknej książce. W małych tomikach też…