Przymierzałem się do borsuków. Oglądałem wielkie nasypy piasku przy norach, kiedy z pobliskiego buka zleciał do mnie młody gołąb. W buku świeciła czernią dziupla. Gdy przysiadł pod wielką sosną, w cieniu podrostów bukowych, stał się praktycznie niewidoczny. Mimo wczesnego popołudnia na dnie lasu panował półmrok. Mokry w połowie, zastygł w bezruchu. Widziałem, że cały czas mierzył mnie wzrokiem. Podlot doskonale panował nad sytuacją. Zastygał, gdy na niego patrzyłem i ruszał kiedy ja szedłem. Wyglądał jakby pierwszy raz wyszedł z dziupli. Oblepiony wilgocią wnętrza przyciągał do siebie wielkie, zielone muchy.

Obrazy