To nie jest ofiara domowego strzyżenia…
Idę jutro do fryzjera…, dawno nie byłem w swoim ulubionym zakładzie. Lis był powodem mojego zgłoszenia się na ścięcie. Jego odrosty, degażowane wiatrem kurtyny ze starych włosów, wywołały we mnie potrzebę skrócenia i tak krótkich włosów. Oczywiście lis nie próbował w norze domowych sposobów strzyżenia. Ja owszem. Przyszedł czas na linienie futra. Dawne zimowe, gęste futro wypada kolejno, dając ptakom materiał do wyściełania gniazd, a lis jakby zakładał koszulkę na krótki rękaw. Małe liski coraz większe, za chwilę pójdą w świat, a umęczone ciągłym karmieniem głodomorów dorosłe dostaną od lata ciepły urlop. Stąd zmiana szaty. Przyznać trzeba, że w czasie przebierania lis stracił trochę na wyglądzie, ale za moment znów będzie rudy. Warto zauważyć co zimowe futro robi z lisa. Optycznie bardzo go powiększa. Tu doskonale widać tę różnicę. Teraz lis będzie fit!
Wygląda jakby wychodził z futra, faktycznie chudzina. Zakłady fryzjerskie to przeszłość teraz to się nazywa albo klinika, albo ambasada, albo galeria fryzjerstwa, co jedna nazwa to lepsza.