Tur…..kaweczki
Kiedy nie spodziewasz się przyrody, ona sama do ciebie przyjdzie. Dostrzeżone w rolniczych silosach, kątem oka z jadącego auta. Coraz rzadziej je słyszę na Dolnym Śląsku, a jeszcze rzadziej widzę. Gęste zadrzewienia śródpolne kiedyś obfitowały w te gołębie, a do ich delikatnego głosu można było udawać się na popołudniową drzemkę. Zaczyna ich teraz brakować, a i otocznie z przemysłowym rolnictwem jakoś im nie pomaga. Polowania w basenie Morza Śródziemnego też wpływają na ich przetrwanie.
Urzekły mnie tym swoim trzymaniem się razem, choć nie jestem pewien czy to para. Kolejny ptak żerował gdzieś u podnóża silosów. Widać zakiszone nasiona roślin, owady i same rośliny w kiszonkach muszą mieć jakiś dobroczynny wpływ, bo nie tylko turkawki, ale też zięby, trznadle, potrzeszcze, mazurki, pliszki, dzwońce i szczygły mają tu swoją Mekkę. Zimą dodatkowo koczują tu jery, zaglądały czeczotki i rzepołuchy, sójki i…myszołów. Ten ostatni to raczej nasionek tu nie poszukuje.
Już zapomniałem jak wyglądają, zresztą zwykle tylko się je słyszy lub widzi przelatującą sylwetkę.