Mały, ale byk!
Mała na łąkach kałuża. Śpiewa potrzos na trzcinie, kos w tarninie i potrzeszcz na wiązie polnym. Na niebie góruje skowronek. Generalnie nie dzieje się nic. Nic, co mogłoby zatrzymać na dłużej na poziomie ludzkich oczu. No może zachodzące słońce, ale to zachodzi każdego dnia i to już od dość dawna. Na skraju oczka, tuż przy ziemi roznosi się silny zapach wschodzących małych liści mięty pomieszanej z zapachem wysychającego mułu. Świeże listki przetacznika bobowniczka ścielą brzeg nową zielenią. Trzeba się mocno pochylić, wręcz położyć i spojrzeć na lustro wody, z którego wydobywają się fletowe sapnięcia, „huuu”, „hmm”, „hyy” i „uuu”. Tu oprócz sterczących krokodylich oczu, pośród traw pojawią się pomniejszone andaluzyjskie byki. Rozstawiają się szeroko na łapach. Nabierają powietrza, nadymają się i z płuc dobiega ten… …delikatny flet. Rozmieszczone równomiernie na arenie „albero” odwracają się do siebie przodem. Byki są tylko dla siebie. Nie ma tu tej całej ludzkiej otoczki z corridy. Półtora metra odległości. Zachowany dystans. Dźwięk! Pozornie wszystko wyreżyserowane. Nadymam podgardle jak kolorową płachtę „capote”, jeszcze bardziej, trzymam i „uuuu”! Świecę pomarańczowym, oryginalnym odciskiem brzucha i ogłaszam swoje miejsce w kałuży. Osiem byków rozstawiło się w tym swoistym Koloseum. Jeden z nich łamie zasady, zbliża się do brzegu, gdzie nadymany pilnuje terytorium. Jeszcze krok, jeszcze plusk i całe jeziorko zamiera. Zapasy bycze trwają w najlepsze, minuta, dwie i ciągle nie ma zwycięzcy. Nagle przednie kończyny jak rogi odrzucają rywala, który znika pod wodą i znów dobiega mnie hymn zwycięstwa. Znów wszystkie trzymają dystans. Skąpane w pomarańczowej wodzie wieczoru liczą na względy wyłupiastych oczu. Która się odważy, zdecyduje? Która powierzy swoje geny i pozwoli na skrzyżowanie z dorodnym bykiem tego akwenu? Tego już się nie dowiedziałem. Zresztą kumak nizinny to nie rolnik, który publicznie szuka żony, to facet, który poradzi sobie bez kamer i aplauzu. Przyszła noc, zgasiła światło i cały spektakl przeniósł się do świata, gdzie trzeba mieć oczy szeroko zamknięte.
No, znowu pięknie i miłośnie, wyrazy podziwu i braterstwa wyznania, zen
Przepiękny opis. Orzeszkowa!