Przedwczesny spacer ciołka matowego
W małej puszczy, pośród leżących matuzalemów wypatrywałem borsuczych śladów bytowania. Zobaczyłem jednak zupełnie coś innego. W promieniach zachodzącego słońca ciołek matowy gramolił się niezdarnie przez lasy hub do jakiejś szczeliny w próchniejącym drewnie. Wyszedł za wcześnie, zimno jeszcze, jeszcze nie czas. Być może odkrył go dzięcioł czarny, który ma tu swój rewir i rozkuwa stare konary. Mój czarny rycerz zmieniał kryjówką, może to rycerka… Był tak powolny i z wielkim namaszczeniem zdobywał kolejne grzyby. Miał swój wielki konar, w którym z pewnością znajdzie swój ciepły zakątek i doczeka czasu rozmnażania. Zrobił mi wielki prezent swoim pojawem i przeniósł mnie trochę na koniec ciepłego maja. W marcu to jakby wyjechać nad ciepłe morze. Dzięki ciołku za dobre spotkanie.