Traktacik o myciu rąk
Wydawać by się mogło, że mycie rąk i się w ogóle jest rzeczą oczywistą i dowcipy typu „przyjeżdża dwóch panów we wtorek do hotelu i jeden z nich mówi – szkoda, że to nie sobota to bym się umył” są już daleką przeszłością. Obserwacje terenowe wskazują, że jest jak jest i wiele rąk nie zawsze ma kontakt z wodą, a co dopiero z mydłem. Wirus, który błądzi po naszym świecie spowodował nagle, że w wielu krajach na półkach zaczyna brakować mydła właśnie! Dopiero strach przed koronowanym powoduje, że mycie wydaje się być czymś renesansowym nagle!
Warto przypomnieć, że o myciu rąk do połowy XIX w. nie pamiętali także medycy. Dopiero wiedeński lekarz Ignaz Semmelweis w połowie właśnie XIX w. połączył fakt nie mycia rąk ze śmiertelnością kobiet na oddziałach położniczych. I… przez wiele lat walczono z nim, za to że wprowadza jakieś dziwne przepisy w medycynie. Tak, tak często, naukowcy mówią, że trzeba coś zmienić, tłum krzyczy, że jest dobrze, że tradycja. Trochę jak w prostym filmie „Szczęki”. Okazało się, że Ignaz Semmelweis w krótkim czasie doprowadził do śmiertelności na poziomie 1%, czyli mycie rąk zadziałało. Ale tłum nadal nie chciał się z tym pogodzić, a sam lekarz popadł w zdaje się depresję. Choć walczył o to całe życie. Teraz nie do pomyślenia…
Dziś, kiedy koronowany jest już u nas, warto przypomnieć sobie o tej historii i myć ręce. Oczywiście warto też odstąpić od publicznych uwielbień i całowania po rękach różnych możnych tego świata i przedmiotów wielkich i wszelkich, bo może to się nie za dobrze skończyć.
A, że dziś sobota i wiele osób myśli by się umyć J, to warto sobotę zrobić sobie też w niedzielę, poniedziałek, wtorek, środę, w czwartek, piątek i sobotę następną także i tak przez cały rok. Trochę żarty, ale jak dotykam klamek w miejscach publicznych, to żart trochę się kończy. Warto pomyśleć nie tylko o sobie, ale też o tym by nie zabijać innych.
Może zachęci państwa żyjący na wodzie ptak, który i tam dość często się myje.