Otra Luna
Inny wieczór. Zatrzymany między chmurami ostatni skrawek czystego księżyca. Gdzieś tam, w zakamarkach nieba inny księżyc przedzierał się przez wieczorne deszcze. Zanim cały świat ulegnie czerni długiej nocy, coś zawsze może się zdarzyć. Tysiące gęsi wraca na noclegowisko i jeden żuraw, który wzlatuje do księżyca. Jak prezent? Gdy wszystkie gęsi lecą na północ, ten jeden wybiera południowy wschód. Jeden, który nie wybrał tłumu. Wybrał swój świat, swój inny księżyc, swoją drogę. Psychologia tłumu nie działa na nonkonformistów. I cóż, że tysiące skrzydeł lecą z zamkniętymi oczami jak w przepaść, skoro oczy podążają za tym jednym wolnym, myślącym inaczej. Czekałem na gęsi, dostałem żurawia. Refleksyjna chwila. Przed księżycem i po księżycu były chmury, był deszcz. Chwile to najlepsze, co może nas (mnie) spotkać. Nic tak nie ładuje baterii jak obrazek zatrzymany w ostatnim momencie. Inny księżyc, inny żuraw, inny deszcz.
Księżyc niesamowity taki jakiś cementowy jest. ,,Wszyscy mają, robią itp”, wszyscy to, wszyscy siamto- gdy to słyszę dostaję gęsiej skórki, dlatego przekornie mało mam.