Czas jesiennych nomadów
Po nocy spędzonej na bezpiecznych stawach, trzeba jakoś sobie zorganizować dzień. Setki żurawi pozostają nadal w Dolinie Baryczy. Dnie spędzają na polach w poszukiwaniu jedzenia. Najchętniej przebywają na polach po wykoszonej kukurydzy. Ilość pozostawianych ziaren jest ogromna. Korzystają z nich nie tylko żurawie, ale też gęsi, grzywacze, sierpówki czy bażanty. Dla ludzi stado kilkuset żurawi na jednym polu to przeżycie estetyczne i emocjonalne. Ptaki krzyczą, czasem tańczą, a ze stada dobiega prawie ciągle „świergot” tegorocznych młodych. Kiedy zbliża się do nich ciągnik orzący pole, wszystkie jak na komendę wzbijają się w powietrze i …lecą w nowe miejsce, lub dołączają do innego stada opodal. I tak cały dzień. Włóczą się po polach, odpoczywają po sezonie lęgowym. Gdy ściśnie mróz, wszystkie wzbiją się wysoko w powietrze i odlecą do dość bliskich zimowisk we Francji czy Hiszpanii lub przez Węgry do Izraela. Niektórym przydarzy się Afryka. Tylko po co lecieć tak daleko, skoro ciepło i jedzenia teraz pod dostatkiem? Niektóre pary do dziś nie przyłączyły się do koczujących stad i pozostają w swoich rewirach. Kto pierwszy wiosną ten lepszy, więc warto pilnować dobytku i nie kręcić się po jakichś pustyniach. Wieczorem wszystkie wrócą na stawy. Tu można zapanować nad bezpieczeństwem i w grupie przetrwać noc. Oczywiście można też napić się wody po kukurydzianej diecie.