Dbaj o bociany – blog przyrodniczy Krzysztofa Koniecznego o niesamowitym świecie wokół bocianiego gniazda. Patronat: Grupa Energa

wtorek

15

Październik

2019

0

Koronkowa Pomarańcza

  • _95A8066
  • _95A8068
  • _95A8084
  • _95A8089
  • _95A8103

Nie będzie dziś odniesienia do książki „Mechaniczna Pomarańcza” Anthony’ego Burgessa. Nie będzie dziś o „starej dobrej ultraprzemocy”. Nie będzie science fiction.  Będzie raczej surrealistycznie, gdzie wielka pomarańcza, nasz naturalny satelita przedzierał się przez korony drzew na wzgórzach. Oczekiwałem Księżyca od wielu dni. Nie chciałem takiego w pełni – jasnego, ostrego i srebrzystego. Nie chciałem nawet żółtego. Czekałem na pomarańczowy. Dzień, dwa po pełni księżyc ukazuje więcej szczegółów. Widzę ten księżyc od tylu lat, wszystkie kratery i morza, stąd nie szukałem samej tarczy. Zresztą pisałem już o tym na blogu nie raz. Dziś i wczoraj pochłonęło mnie coś innego. Ażurowe korony drzew na tle biegnącego księżyca. Oczywiście to my się kręcimy, ale kiedy między mną a księżycem pojawiły się koronki dębów, lip, jesionów i sosen, poczułem się trochę jak w jakimś kinie, trochę jak na filmie „Pina” Wima Wendersa. Wszystko zaczęło podążać własnym rytmem. Księżyc swoim pomarańczowym światłem wschodu szarpał gałązkę za gałązką i szybko chciał uciec na czyste niebo. Znalazłem prosty sposób, by pozostać w świecie wykaligrafowanych znaków ramionami drzew. On szedł w górę, a ja po stoku schodziłem w dół. Pół godziny wschodu, mimo, że w wielu miejscach naszego kraju księżyc wisiał już wysoko na niebie. Z uśmiechem przechodziłem do kolejnego drzewa. Pomarańczowe koronki nocnych drzew malowały nierzeczywistość. Malowały surrealistyczny, trochę japoński świat. Sztuka malowania tuszem (suibokuga) nigdy nie była tak prosta jak przy wschodzie księżyca na mojej górce. Precyzyjne kontury gałęzi i rozmyte na wietrze liście. Dwa światy. Ten twardo stojący na ziemi. Świat konarów i pni. I ten delikatny, ulotny świat liści. Nie ma w tych obrazach niczego egzotycznego. Jest w nich tylko noc i zachwyt nad tym, czego nie widzimy na co dzień. Czego ja nie zawsze widzę, bo może Państwo macie takie obrazki często. Dodam tylko, że księżyc wychodził zza górki, gdzie było niegdyś stare mauzoleum tutejszych właścicieli ziemskich. W dzieciństwie nazywaliśmy to miejsce trupiarnią, co jak łatwo się domyślić i tym razem podgrzewało atmosferę. Choć nigdy tam duchów nie widziałem. Tym razem była tam wielka pomarańcza w koronkach drzew. Świat tak realny, że aż strach. Do tego na tarczy pojawiały się czasem nieostre nietoperze. Czy to nie uroczy świat? Ultrauroczy?

Baśń

Realizacja: Ideacto w oparciu o projekt stworzony przez Opcom sp. z o.o. S.K.A.