Leje od rana. Wydawać by się mogło, że wszystkie zwierzaki przycupnęły gdzieś w bezpiecznych miejscach, ale to nieprawda. Wróble od rana dokonują porannej toalety, choć już południe a one nadal piórka pucują. Czyżby dotyczył ich „efekt soboty”- Sobota trzeba się umyć – brrr. Nie mogę jednak na wróble złego słowa powiedzieć, bo przez cały tydzień kąpały się w piasku tworząc dołki podobne do tych, które larwy mrówkolwów w borach drążą. Natomiast sierpówki dostały dziś jakiejś niepohamowanej ochoty i przez ostatnie kilka godzin, dwie pary ustalają rewir. Tłuką się, przeganiają, kopulują i pilnują granicy, która biegnie przewodami wzdłuż drogi. Para z orzecha nie lubi pary ze świerka. Spotykają się w zadrutowanym świecie przy zabytkowej, kostkowej drodze. Obie pary od kilku dni żerują na bocianim gnieździe. Nie wiem, co tam jest dobrego do jedzenia, ale wyraźnie coś je tam przyciąga. Może rozmnożyły się w gnieździe jakieś owady, lub wysiała się jakaś roślina. W każdym razie łzy na drutach nie robią na nich wrażenia. Są aktywne, jakby zamiast jesieni deszcz przywiózł im wiosnę. W sumie podobna długość dnia i temperatura, to czemu nie przypomnieć sobie amorów. Czego i Państwu życzę. Ja za namową wróbli polecę jednak w teren.

Obrazy