Kończą już grać jelenie, a zaczynają daniele. Dziś spotkałem dwa młodziaki, które raczej nie pobeczą. Te młode byczki kręcą się i szukają dorosłości. Ta przyjdzie w kolejnych latach. Na razie mają błogi czas.  Podróżują po okolicy. Nic nie muszą. Jedzenia dużo. Bukiew leci, żołędzie, kasztanowce obrodziły, na polach też zielono. Dziś z wielkim spokojem szedłem za nimi kawał drogi. Nawet im się nie chciało wchodzić w krzaki. Tylko drogą, tylko młoda trawa. Zostawiłem je, bo czułem, że pasę jakieś krowy a nie dzikie zwierzęta. Daniele mają za sobą historię introdukcji i długiego przebywania z człowiekiem, stąd ich zachowania takie jakieś zagrodowe. Cieszyłem się odchodząc, że weszły w końcu w gęsty podszyt. Być może ich wędrówka to efekt powszechnego grzybobrania. Lasy obstawione autami, gumowce wychodzą z orlic i wiele wiader wędruje każdego dnia w kierunku domostw. Zwierzęta chyba czują się jak w zoo. Tylu egzotycznych gości dawno nie widziały. Warto zwrócić uwagę na modę osób zbierających grzyby. Uśmiechały mnie dziś ciekawe kurtki z lat 90. i genialne dresiki. Nawet kolorowy „kresz” rządził w paprociach! Jest moc, jest grzyb, jest ryczenie: „Baśka gdzie jesteś?????”, „Macie coś?”, „Ale mam grzyba”. Hop, hop! Czuwaj!

Obrazy