Powidoki Kampinowskie
Wróciłem do siebie. Odtajałem trochę po intensywnym czasie, gdzie zwierzęta myliły mi się z Liderami i odwrotnie. Jak tak cały czas patrzysz na przyrodę, to nagle tłum ludzi i to podczas rykowiska robi oszałamiające wrażenie! Jedne poczynają małe jelenie, inni poczynają plany na lata. Wszystko to musi rodzić się w bólach, choć piękne okoliczności przyrody sprzyjają temu bardziej. Warsztaty, patrzenie, obserwowanie i wiele intensywnych rozmów, nie przeszkodziły mi jednak by wyrwać się kilka razy gdzieś w teren. Trochę na ślepo, trochę na zasadzie: jest ciek wodny, jest łąka i las wokół, to będzie się coś działo. No i się działo. Trochę uciekałem do siebie, poryczałem i wracałem do intensywnego czasu. Zoologicznie, to był udany czas, ryczały jelenie, ryczeli ludzie, ryczałem i ja. Kilka obrazków nie zilustruje emocji, ale może zderzy ze sobą dwa światy. Liderów w trzcinach, liderów w salach. Całe to otoczenie Kampinowskiego Parku Narodowego dało mi jednak sporo dystansu i… co może dziwnie zabrzmi, pozwoliło mi bardzo odpocząć. Zmiana jak widać jest bardzo potrzebna. Tak refleksyjnie dziś, a może zupełnie poważnie (nie).
Piękne fotografie. A ostatnie zdjęcie prosi się o przeróbkę na mema – tylko deskę snowboardową podłożyć
muszę się przyjrzeć…