Szybkie jedzenie
Patrzyłem przez okno na boćki, które akurat zjadały przyniesiony przez rodziców pokarm. Nieco bliżej, na gąsiorach budynku gospodarczego wędrował sobie pewien chrząszcz. Pewien, bo jakoś nie byłem w stanie zobaczyć cóż to za czarny koleżka odwiedził wysokości. Tańczący na dachu chrząszcz wzbudził zainteresowanie młodego, jeszcze żółtodziobego wróbla. Ten skakał wokół chrząszcza, przyglądał się, próbował dziobać i nic. Nagle zwiał, a jego miejsce zajął wróbel jak się patrzy. Widział, że obserwuję całe zdarzenie, ale jakoś się tym nie przejmował. Dziobnął, wyssał nieboraka, pozostawił chitynową już trumnę na gąsiorze i spojrzał na mnie. Miałem wrażenie, że jego wzrok mówił tylko tyle – „dobry był ten chrząszcz”. Pomyślałem sobie wtedy, że człowiek ma wielkie szczęście, że nie jest wielkości chrząszczy. A kolejna myśl była taka, że my jednak jesteśmy sporo więksi od innych…