O jaka piękna trucizna!
Obrazkowate mają moc. Czermień błotna, w swoim pięknie trochę bryluje na bagnach. Nie musi za bardzo się bać, że jakieś krowy czy konie pojedzą sobie jej liści, a zwłaszcza jagód. Będzie to raczej ostatni posiłek tych zwierząt. Tak się składa, że trwa właśnie kwitnienie czermieni, a niektóre kolby zaczynają czerwienieć jagodami. Warto pamiętać, że to zupełnie niejadalne, a dzieci lubiące „jagódki” mogą mieć sporo kłopotów po zjedzeniu. Spokrewnione z czermienią kalie są symbolem śmierci i pogrzebów – stąd już blisko do połączenia właściwości fizykochemicznych z wierzeniami ludowymi. Ciągle ich jakoś nie skosztowałem, ale za każdym razem spotkanie z Calla palustris jest jakąś elegancją, świętem i estetycznym posiłkiem. Ostatnio trafiłem na wiele kwiatów z podwójnym liściem przykwiatowym. Te białe „spathy” płoną bielą nad ciemną, butelkową zielenią liści i tworzą niezwykły deseń na gęstym dywanie. Zawsze, patrząc na kępy czermieni mam wrażenie, że ta roślina nie stoi w miejscu, że jej kłącza spacerują po brzegach zarastających jezior czy torfianek. Bardzo lubię te rośliny, nawet z ich saponinowymi ostrymi substancjami i alkaloidem aroiną. To ich sposób na przetrwanie, przed spasieniem przez szukających soczystych liści przeżuwaczy. Pamiętajcie o dzieciach, by nie jadły czerwonych jagódek nad jeziorami.